Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych: rodzinę, przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych. Z pewnością Willi byłby szczęśliwy, gdyby mógł nas wszystkich teraz zobaczyć. Zebraliśmy się by Go pożegnać, oddać hołd i podzielić się żalem po stracie.
Żegnamy tu dziś niezwykłego człowieka wielu ról, pasji i talentów. Każdy z nas, jak tu jesteśmy, ma teraz w sercu i pamięci jakiś własny obraz Willego, niepowtarzalne z Nim relacje. Było tak wiele wątków w Jego życiu…
Nie da się ogarnąć w kilkunastu zdaniach tego pełnego, ciekawego – chwilami dramatycznego i bardzo czynnego życia, które było Jego udziałem. Od trudnego dzieciństwa we Włocławku, wraz z doświadczeniem zimna, głodu i internowania w obozie z całą rodziną, przez poszukiwanie miejsca do życia na Śląsku po przyjazd do Szczecina. Tak wspomina to Danusia Czaja: „Z czarnego Śląska przyjechał na rowerze do kwitnącego magnoliami Szczecina (…).Nawiązał tu przyjaźnie do dzisiejszego dnia. Dziś żegnamy naszego przyjaciela, który swą radością zaraził wielu ludzi”. Potem były jeszcze: Stargard, Stara Dąbrowa i Chlebówek, gdzie na Krąpieli odbudował i uruchomił elektrownię wodną – siedlisko, miejsce do życia , realizacji pasji a także przytulisko dla znajomych i potrzebujących pomocy przyjaciół. Po ostatni adres : własne mieszkanie na Prawobrzeżu.
Willi był ikoną wielu środowisk. Wszędzie budziły podziw Jego ciekawość świata, konsekwencja w działaniu i pragmatyzm. Ci, którzy znali Go najwcześniej wspominają zajęcia w Pałacu Młodzieży w końcu lat 60 – tych i 70 – tych. Uczestniczył w obozach i rejsach organizowanych przez Pałac , jako starszy od uczestników był pomostem między kadrą instruktorską a młodzieżą – wzorem do naśladowania. Zbudował jacht „Sen” i pływał na nim długie lata. W 1975 r. uczestniczył w śmiałej wyprawie „Magnolią” ze Szczecina do Archangielska. Odbył rejs na Morze Śródziemne przez Francję do Casablanki i Wyspy Kanaryjskie oraz samotny powrót z Atlantyku do domu. Ostatnio pływał na turystycznym Tangu „Atlant”. Kapitan Willi Kryska odszedł na wieczną wartę a Jego jacht czeka osierocony.
Kochał swoją córkę Lidzię. Opowiadał o Niej z dumą i ojcowską troską. Lidka urodziła się w czasie rejsu Taty do Maroka i na Wyspy Kanaryjskie. Lubił ludzi. Otaczali Go całe życie. Do końca. I do końca świata tak zapewne będzie.
Od 1973 r. związany był z klubami turystycznymi skupionymi wokół Oddziału Akademickiego PTTK. Uczestniczył w wyprawach, rajdach studenckich Odra, Vineta, Politechnik, Mieszko, Terapia. Współorganizował Spotkania Pokoleń Turystycznych, na których przez lata prowadził zawody łucznicze i pokaz filmów spoza oficjalnego obiegu.
Willi kochał przyrodę we wszystkich jej przejawach. Fotografował ją. Jego dziełem było zbudowanie gniazda bielika nad Korytnicą dla uchronienia fragmentu przylegającego starodrzewia. Opiekował się drzewkiem wyrosłym w szparze słynnego betonowca. Pracował z ornitologami nad Swidwiem, uczestniczył w inwentaryzacji lęgów orła bielika. W ostatnim swym mieszkaniu przez jedną z zim mieszkał z jaskółką. Willi miał moc przyciągania i pomagania różnym istotom…
Wszystko umiał. Miał niebywałą wyobraźnię i kompetencje techniczne, fascynowała Go technika i nowe technologie. Prowadził zakład kaletniczy zyskując duże uznanie dla jakości oferowanych usług. Był mistrzem i mentorem w sprawach rozwiązań technicznych. Przykładów jest wiele: skonstruowanie skutera lodowego, bojera, odbudowa elektrowni, puszczanie balonów własnej konstrukcji, wykonanie armaty sygnałowej, budowa jachtu, uruchomienie elektrowni pod Poznaniem… i wiele innych. Ogromną pracę włożył w odbudowę remizy strażackiej w Brzeźniaku – Florianki. To miejsce, które już przez 36 lat skupia przyjaciół turystów i wciąż wita napisami wyciętymi w drewnie rękoma Willego. Akademickie Towarzystwo Chatkowe gości już trzecie pokolenie turystyczne.
Zdolnościom organizacyjnym Willego, przy współpracy z Markiem Kucem i Przemkiem Niwińskim, zawdzięczamy reaktywację pięknej imprezy „Śpiewające żagle” Pomagał też przy organizacji filharmonicznych „Koncertów na wodzie” Janka Waraczewskiego. Był też pomysłodawcą i organizatorem wyjazdów do bunkrów Międzyrzeckiego Rejonu Umocnień na początku lat 80 – tych. Upamiętniał światełkiem na wodzie kolegów, którzy już odeszli.
Willi zawsze fotografował i filmował: akty, zdjęcia krajobrazów, przyrody, rajdy, spotkania, wydarzenia. W ostatnich latach starał się zdygitalizować zbiory, które dla środowiska żeglarzy, turystów i przyjaciół są bezcenne. Był świetnym łyżwiarzem i narciarzem. Wspomnieć tu trzeba obozy zimowe z Laborare, Krokami i – organizowane przez Bodka Durkiewicza – obozy Ramoli a także wyprawy zimowe na łyżwach i nartach biegowych na J. Dąbskim, Miedwiu, Zalewie. Był ich inicjatorem.
Sporo, jak na jedno życie!!
Wszystko, o czym tu dziś wspominamy przepełnia wdzięcznością, że dane nam było znać Willego Kryskę. Dzielić z Nim czas, wędrować, pracować, śpiewać i śmiać się razem.
Dziękujemy, że byłeś z nami Willi – człowieku serdeczny, ciekawy świata, przyjazny i pamiętający o innych. Może właśnie dlatego tak trudno żegnać Cię Przyjacielu?
Wspomnienie zostaje w naszych sercach, dziełach Twych rąk, filmach, zdjęciach i pamięci nas wszystkich na zawsze.
Bądź szczęśliwy tam, dokąd odszedłeś!
Wspomnienie o Willym opracowała i napisała
Krystyna Kondarewicz